Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
ona ogarniała nas wysoką, coraz wyższą falą, a ja - dzięki Hamidowi - wiedziałem, na jakie wierzchołki może nas wynieść, i chętnie poddawałem się, i ulegałem namowom, i odnajdowaliśmy w tym upodobanie, zarówno ja, jak i on, bo szeptał mi to, co ja mówiłem jemu, i to boskie i anielskie spełniało się jawnie, unosząc nas wprost do siódmego nieba...
i zasnąłem na chwilę, i śniło mi się, że łamią mnie kołem, rozrywają końmi, wlewają do gardła roztopiony ołów, że ćwiartują mnie i palą na stosie, a ja - torturowany - niczego się nie wyrzekam i powtarzam ich święte grzeszne imiona, co stają się ciałem i
ona ogarniała nas wysoką, coraz wyższą falą, a ja - dzięki Hamidowi - wiedziałem, na jakie wierzchołki może nas wynieść, i chętnie poddawałem się, i ulegałem namowom, i odnajdowaliśmy w tym upodobanie, zarówno ja, jak i on, bo szeptał mi to, co ja mówiłem jemu, i to boskie i anielskie spełniało się jawnie, unosząc nas wprost do siódmego nieba...<br>i zasnąłem na chwilę, i śniło mi się, że łamią mnie kołem, rozrywają końmi, wlewają do gardła roztopiony ołów, że ćwiartują mnie i palą na stosie, a ja - torturowany - niczego się nie wyrzekam i powtarzam ich święte grzeszne imiona, co stają się ciałem i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego