zapobiega grzęźnięciu w cudzej świadomości, zastyganiu w wytworzonej fromie. Czyżby zatem wszelka twórczość była dla artysty pułapką? Czyżby - będąc afirmacją wolności - wolność w ostatecznym rachunku znosiła? Otóż nie, powiada Gombrowicz.<br>Pisarz musi otwarcie żądać uznania go przez czytelników; zarazem jednak postępować tak, aby to uznanie utrudniać lub nawet uniemożliwiać. Musi jawnie "narzucać się ludziom jako osobowość"; jednocześnie zaś czynić tę osobowość nieuchwytną, niepodatną przyswojeniu. Niech będzie na tyle kusząca, aby budzić pożądanie, ale na tyle nieobliczalna, aby zawsze umknąć zagarnięciu! Mówiąc brutalnie, artysta pragnie być pożądany, ale nie - posiadany.<br>Czymże więc będzie osobowość, którą Gombrowicz zaproponuje publiczności? Ani substancją, ani strukturą