można, w największym skrócie, zredukować do autonomizacji<br>ekonomii oraz prywatyzacji religii. Wolny rynek usprawiedliwia się swą<br>skutecznością, ma własne prawa i kryteria, przy których religia jest do<br>niczego niepotrzebna, a inspirowane przez nią zachowania nie mogą nic w<br>ekonomii usprawnić, mogą natomiast wiele zepsuć. Taki pogląd,<br>formułowany mniej lub bardziej jawnie, w mniej lub bardziej agresywny<br>sposób, należy do kanonu współczesnośći - dzielą go tak teoretycy, jak<br>praktycy wolnego rynku, zarówno niewierzący, jak i wierzący. Do tego<br>samego, powszechnie wyznawanego, kanonu należy również przekonanie, że<br>religia jest prywatną sprawą każdego człowieka. Trudno tym poglądom<br>odmówić racji. Bywało przecież, że teologiczne teorie określały