mu przez proboszcza, który na podobieństwo rybaka, wychodzącego z wody z pustą siatką, zwraca się do nowo przybyłego z cyniczną zachętą: <br>Cześć! <br>Jutro wrócę tu znowu, <br>koledze zaś życzę <br>biblijnego połowu! <br><br>Bo przecież się nie zdradzi, że ta rzeka jałowa jak małżonka Abrahama, że zdolna chyba tylko do płynięcia w jedną i tę samą stronę, bez wiru, bez baduni czy wodospadu, pod który pstrągi o złotych pyskach ćwiczą skok do słońca. <br>Otworzył pierwszą lepszą książkę w beżowej płóciennej oprawie. "Polnisch". Papier był pożółkły na brzegach. 1955. Pod ilustracjami słowo Gdańsk... Danzig... Już chciał wsunąć ten tom na miejsce, kiedy przypomniało mu się to, co