jak <br>go Mira nie przypilnowała, śmieje się Stróżka <br>na samo wspomnienie, śmiechem odbitym od tamtego, <br>prawdziwego, chociaż to tyle lat temu było, <br>nie, no nie może, cały się umazał złotem, och, <br>jak wyleciała matka, zaczęła gonić Mirę, ale <br>gdzie tam dzieciaka dogoni, a ten: cały wózek, <br>rączki, buzię, kocyk, wszystko; jedne po drugich <br>się tu chowały, ale teraz, jak się samochód zepsuje, <br>to silnik naprawiają, śmierdzi i hałasuje <br>gorzej i nikt nie wyleci, i mu nie powie, bo każdy <br>się boi, bo to wielki pan redaktor, prawda, że żywopłotu <br>z krzaków nie trzeba podcinać, ale co, raz się podcięło, <br>a jak ładnie, jak