Typ tekstu: Książka
Autor: Kofta Krystyna
Tytuł: Wióry
Rok: 1996
jak
go Mira nie przypilnowała, śmieje się Stróżka
na samo wspomnienie, śmiechem odbitym od tamtego,
prawdziwego, chociaż to tyle lat temu było,
nie, no nie może, cały się umazał złotem, och,
jak wyleciała matka, zaczęła gonić Mirę, ale
gdzie tam dzieciaka dogoni, a ten: cały wózek,
rączki, buzię, kocyk, wszystko; jedne po drugich
się tu chowały, ale teraz, jak się samochód zepsuje,
to silnik naprawiają, śmierdzi i hałasuje
gorzej i nikt nie wyleci, i mu nie powie, bo każdy
się boi, bo to wielki pan redaktor, prawda, że żywopłotu
z krzaków nie trzeba podcinać, ale co, raz się podcięło,
a jak ładnie, jak
jak <br>go Mira nie przypilnowała, śmieje się Stróżka <br>na samo wspomnienie, śmiechem odbitym od tamtego, <br>prawdziwego, chociaż to tyle lat temu było, <br>nie, no nie może, cały się umazał złotem, och, <br>jak wyleciała matka, zaczęła gonić Mirę, ale <br>gdzie tam dzieciaka dogoni, a ten: cały wózek, <br>rączki, buzię, kocyk, wszystko; jedne po drugich <br>się tu chowały, ale teraz, jak się samochód zepsuje, <br>to silnik naprawiają, śmierdzi i hałasuje <br>gorzej i nikt nie wyleci, i mu nie powie, bo każdy <br>się boi, bo to wielki pan redaktor, prawda, że żywopłotu <br>z krzaków nie trzeba podcinać, ale co, raz się podcięło, <br>a jak ładnie, jak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego