Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Doktor Twardowski
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1978
kto tak nieuprzejmie sponiewierał jego małą duszę i karlą godność?
Zatrzymuję się, zachęcam uprzejmym ruchem ręki: - Pozwoli pan, panie Wincenty? Podchodzi.
W kątach warg czernieją zaschłe krople krwi.
- Zapomniałem się przedstawić - mówię nachylając się poufnie. - Proszę: oto moja wizytówka.
Ujmuje ją dziecięcą dłonią, wsuwa kartonik do wypchanego portfela.
Odchodzi bez jednego słowa.
W portfelu dostrzegłem gruby plik "tauzenów".
Zapewne pana Wicusia będzie stać na wynajęcie kilku doświadczonych bandzio rów, którzy podejmą próbę wyrównania naszych rachunków.
Nie sądzę jednak, żeby pan Wicuś zechciał działać zbyt śpiesznie, tak więc na razie koniec z Wicusiem.
Atak głodu każe mi zmienić trasę, bo o tej porze
kto tak nieuprzejmie sponiewierał jego małą duszę i karlą godność?<br>Zatrzymuję się, zachęcam uprzejmym ruchem ręki: - Pozwoli pan, panie Wincenty? Podchodzi.<br>W kątach warg czernieją zaschłe krople krwi.<br>- Zapomniałem się przedstawić - mówię nachylając się poufnie. - Proszę: oto moja wizytówka.<br>Ujmuje ją dziecięcą dłonią, wsuwa kartonik do wypchanego portfela.<br>Odchodzi bez jednego słowa.<br>W portfelu dostrzegłem gruby plik "tauzenów".<br>Zapewne pana Wicusia będzie stać na wynajęcie kilku doświadczonych bandzio rów, którzy podejmą próbę wyrównania naszych rachunków.<br>Nie sądzę jednak, żeby pan Wicuś zechciał działać zbyt śpiesznie, tak więc na razie koniec z Wicusiem.<br>Atak głodu każe mi zmienić trasę, bo o tej porze
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego