Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Ozon
Nr: 3
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2005
w mieście można było policzyć na palcach jednej ręki, a o korkach i kłopotach z parkowaniem nikt nie słyszał. Przedwojenni architekci na asfaltową jezdnię przeznaczyli tylko trzy metry. Na biegnących po jej obu stronach chodnikach ledwo mieści się dziecięcy wózek. Ciasno jak na przodku śląskiej kopalni.
Od lat uliczka jest jednokierunkowa, bo dwa samochody się tu nie miną. Kiedy jeden zaparkuje kołami na chodniku po prawej stronie, drugi, żeby go wyminąć, musi wjechać na chodnik po lewej. Wtedy na ulicy nie ma miejsca dla pieszego. I o to właś-nie toczy się wojna - o przestrzeń dla ludzi na Zakręcie. W pewnym
w mieście można było policzyć na palcach jednej ręki, a o korkach i kłopotach z parkowaniem nikt nie słyszał. Przedwojenni architekci na asfaltową jezdnię przeznaczyli tylko trzy metry. Na biegnących po jej obu stronach chodnikach ledwo mieści się dziecięcy wózek. Ciasno jak na przodku śląskiej kopalni. <br>Od lat uliczka jest jednokierunkowa, bo dwa samochody się tu nie miną. Kiedy jeden zaparkuje kołami na chodniku po prawej stronie, drugi, żeby go wyminąć, musi wjechać na chodnik po lewej. Wtedy na ulicy nie ma miejsca dla pieszego. I o to właś-nie toczy się wojna - o przestrzeń dla ludzi na Zakręcie. W pewnym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego