porucznika rezerwy Mieczysława Szamaka z urzędnikiem firmy "Pepege" o nazwisku Kohn. Władysław Boziewicz, autor Polskiego kodeksu karnego, wyraziłby niewątpliwie poważne wątpliwości, czy miał on tak zwaną zdolność honorową do pojedynku, nawet jeśli duża matura, jeśli ją zdał, dawała mu w tym względzie jakieś fory. Ale urzędnik i to o dość jednoznacznie brzmiącym nazwisku! W każdym razie za honor walki z oficerem zapłacił śmiercią.<br>Sprawa ta - o zabójstwo w pojedynku - toczyła się, jak poinformował "Kurier Warszawski" 29 września 1927 roku, przed Izbą Karną Sądu Okręgowego w Grudziądzu i Szamak został skazany na 2 lata twierdzy, a jego sekundant - Łakiński - na pół roku