książkę do czytania. Drzwi do pracowni otwierały się bez szmeru. Gabriela weszła i znieruchomiała. <br>Ojciec stał przed stołem i rysował. <br>Wcale jej nie spostrzegł. <br>Z początku był niespokojny, oczy mu błyszczały, a ręce przewracały na stole papiery i ołówki. Wkrótce jednak znieruchomiał, brwi się rozbiegły, a twarz skamieniała. Ruchy rąk jego stały się zdecydowane, chybkie, dokładne. W pokoju było tak cicho, że słychać było skrzyp ołówka po szorstkim papierze. <br>Twarz ojca była teraz tak piękna, że Gabriela oczu od niej oderwać nie mogła. Mądrość głęboka, ostre skupienie, pewność i siła układały rysy jego twarzy w doskonałą harmonię. <br>Gabriela czuła, że to, co