nagle przypomniał sobie z ulgą, że woda kapie ze zbiornika, po kilka kropel na raz. Zamykał i uchylał ciężkie powieki, a światło wciąż się tliło w otworkach wywierconych w tapecie.<br>Przeraziło go, że zatopiony blaskiem księżyca jednoczył się z całym światem, a pominął, wyparł się tej, którą kochał naprawdę. Nasłuchiwał jej spokojnego oddechu. Przeszkadzał mu chrobot stąpań szczurzych, zgrzyty i szelesty. Prawda. Czym jest dla niego? Czy przysięgając wierność Ilonie kochałem mniej? Może inaczej, i sam byłem inny - szukał usprawiedliwienia. Zobaczył rzekę białą, pełną własnego blasku, i ktoś go ostrzegał, że to jest właśnie prawda. Na przekór sobie, z gniewną śmiałością zmierzał