ciągnie się hen, pod zamek w Vauvenargues albo i jeszcze dalej - mówiły tylko legendy. Zablokowany w Aix przez wydarzenia historyczne, może po prostu z nudów, a może z chęci nabycia zupełnie zbytecznej wiedzy, wszystkie deszczowe popołudnia spędzałem w muzealnej bibliotece, usiłując poprzez szperanie w opasłych tomach wydrzeć Górze jej tajemnicę - jeśli była jakakolwiek. Święta Wiktoria, zdawało się, z zaciekawieniem zaglądała mi przez ramię, gdy siadywałem przy wychodzącym na wschód oknie. Kilkanaście kilometrów, dzielących mnie od podnóża góry, przy dobrej widoczności nie stanowiły problemu. Inna rzecz, że ciągnące się od Morza Śródziemnego mgły niekiedy otaczały wierzchołek romantycznym wieńcem, który dodawał jej tajemniczości. W