Rosenzweiga tłumaczenie to wprawiało w zakłopotanie. Mówili: "jak siebie samego?" - czy nie znaczy, że najbardziej człowiek kocha samego siebie? Zamiast tego tłumaczyli: "Kochaj bliźniego swego, jest taki jak ty". Ale jeżeli godzimy się już na to, to całość można odczytać jeszcze inaczej: "Kochaj bliźniego twego; to ty sam", "miłość bliźniego jest tobą samym". W tym, co pisze, musi być jakaś prawda. Nie mogę sobie wyobrazić, by podstawowy nakaz biblijny miał mówić: "Jeśli kochasz siebie, to kochaj innych; a jeśli nienawidzisz siebie, to możesz też innych nienawidzić". Trudno uznać, by to była myśl mądra lub natchniona. Natomiast to, co mówi Levinas jest