Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
błękitnooką warkoczastą Marysię (znałem ją nieźle, bo raz wyprawiliśmy się oboje z jej ojcem wynajętą dorożką, z Alim na koźle, na przedmieście Esfahanu, gdzie dokonywał on zakupów żywności dla naszych zakładów), w krótkiej białej sukience, i Zosię wraz z Dzidką, obie tylko w skąpych majtkach, bo u góry nie miały jeszcze czego ukrywać przed oczyma chłopców, i wszystkie trzy bez uprzedzenia obrzuciły nas nadpsutymi pomarańczami i owocami granatu, które rozpryskiwały się z krótkim mlaśnięciem na naszych obnażonych piersiach, tak że wydawało się, że krwawimy obficie,
ale nic nam nie było,
a ten podstępny atak tak nas rozgniewał, że rzuciliśmy się wpław do
błękitnooką warkoczastą Marysię (znałem ją nieźle, bo raz wyprawiliśmy się oboje z jej ojcem wynajętą dorożką, z Alim na koźle, na przedmieście Esfahanu, gdzie dokonywał on zakupów żywności dla naszych zakładów), w krótkiej białej sukience, i Zosię wraz z Dzidką, obie tylko w skąpych majtkach, bo u góry nie miały jeszcze czego ukrywać przed oczyma chłopców, i wszystkie trzy bez uprzedzenia obrzuciły nas nadpsutymi pomarańczami i owocami granatu, które rozpryskiwały się z krótkim mlaśnięciem na naszych obnażonych piersiach, tak że wydawało się, że krwawimy obficie,<br>ale nic nam nie było,<br>a ten podstępny atak tak nas rozgniewał, że rzuciliśmy się wpław do
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego