sprawie własnej"</>. Aleksander T. mógł się na razie domyślać tyle, że albo jego ojciec sam wniósł sprawę, albo został pozwany. - <q>"Czyżby kolejne dziecko żwawego tatusia"</> - zastanawiał się. Jedno było pewne: trzeba było tam pojechać i zorientować się, o co chodzi. Najmniej zadowolony byłby z tego, gdyby okazało się, że jest jeszcze czwarty spadkobierca po ojcu. Ale uświadomił sobie, że przecież we wsi pod B.P. mieszka Elżbieta Z., toteż powziął podejrzenie, że ta sprawa jest z nią związana.<br>Kiedy Andrzej i Aleksander T. zjawili się w sądzie o wyznaczonym terminie, okazało się, że sprawa została umorzona z powodu śmierci powoda, o