Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Super Express
Nr: 27/2
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1998
masz zbyt wrażliwe sumienie. I nie przyjmiesz tej pracy za żadne pieniądze.
- Jeśli pan tak ocenia... - wzruszyłam ramionami. Zaczęłam wkładać kurtkę. Dyrektor oburzył się: - Ależ pomogę ci się ubrać...

Samochód żony

Przed restauracją na chodniku stał ładny, zgrabniutki samochód.
- Niezła fura, śliczny kolor - powiedziałam z zachwytem.
- Nie mój. Żona nim jeździ. Ja wolę szybsze - podkreślił.
Zanim pożegnaliśmy się, poczęstował mnie papierosem. Jak na dyrektora przystało, palił dobre amerykańskie fajki.

Przyznał z dumą, że ma ponad 20 chętnych dziewczyn na etat.
- Miałaś szczęście, że dodzwoniłaś się. Kilka dni po ukazaniu się ogłoszenia telefon dzwonił 24 godziny na dobę. Mam w czym wybierać
masz zbyt wrażliwe sumienie. I nie przyjmiesz tej pracy za żadne pieniądze. <br>- Jeśli pan tak ocenia... - wzruszyłam ramionami. Zaczęłam wkładać kurtkę. Dyrektor oburzył się: - Ależ pomogę ci się ubrać...<br><br>&lt;tit&gt;Samochód żony&lt;/&gt;<br><br>Przed restauracją na chodniku stał ładny, zgrabniutki samochód.<br>- Niezła fura, śliczny kolor - powiedziałam z zachwytem. <br>- Nie mój. Żona nim jeździ. Ja wolę szybsze - podkreślił. <br>Zanim pożegnaliśmy się, poczęstował mnie papierosem. Jak na dyrektora przystało, palił dobre amerykańskie fajki. <br><br>Przyznał z dumą, że ma ponad 20 chętnych dziewczyn na etat. <br>- Miałaś szczęście, że dodzwoniłaś się. Kilka dni po ukazaniu się ogłoszenia telefon dzwonił 24 godziny na dobę. Mam w czym wybierać
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego