się na swój los, kiedy stał.<br> - Przyniosłem ci kawałek łydy z kury! - zawołałem radośnie. - Dziadek<br>ci dał. Teraz to już zjesz. Dziadek je, to wszystkim aż oczy wyłażą.<br> Lecz wyrzucił tylko pysk ku niebu, dzwoniąc uwieszonym u szyi<br>łańcuchem, i zaskamlał tak żałośnie, jakby samemu Bogu chciał się<br>poskarżyć.<br> Wszyscy już zastanawiali się, co by mu tu dać, bo nawet nie chodziło<br>tak o to, że głodny, tylko że już nie dawało się wytrzymać tego jego<br>skamlenia. Czasem to skamlenie przechodziło w ciągły jęk, jak gdyby<br>nabrzmiały tęsknotą, czasem w jakiś niepodobny do psiego pisk, ni to<br>kota, ni myszy, w