pogotowie odjechało, podszedł do mnie Wajda i powiedział: idź do niego, to jest twój mąż. A ja odpowiedziałam: nie, ty idź do niego, to jest twój aktor.<br>Zrozumiałam bowiem wówczas sprawę najważniejszą: że to jest właśnie aktor, przede wszystkim aktor, i że tak będzie zawsze. Rozmyślałam o tym siedząc w kącie z Marysią, która znalazła się tu dlatego, że Andrzej się uparł. Ja się nie zgadzałam, żeby grała. Czułam zawsze - a siedząc w kącie z dzieckiem na kolanach sformułowałam to sobie ostatecznie - że żaden film na świecie nie jest wart, by coś dla niego zrobić kosztem dziecka.<br>Pomyślałam: koniec, nie ma