Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
dzieciństwo w lesie. No więc wezmę go i ładnie cię oprawię. Mam też pasy do spinania ładunku, wiesz, takie z klamrami. Ścisnę, obetnę nogi. Znów ścisnę, obetnę ręce. Jak się zjawi karetka, to powinieneś żyć w najlepsze. Na pewno cię odratują.
- On jest... to świr - wykrztusił Olo.
- Będziesz miał głowę, kadłub i małego. Nie jestem taki, małego ci zostawię. Może jakaś litościwa pielęgniarka czasem zrobi ci trochę przyjemności, kto wie?
Gdzieś z oddali przyniosło wycie syren. Dorota pomyślała, że może nie doceniła klientów restauracji albo tych z autobusu. Ale przede wszystkim nie doceniła tego niepozornego faceta, który stał parę kroków przed
dzieciństwo w lesie. No więc wezmę go i ładnie cię oprawię. Mam też pasy do spinania ładunku, wiesz, takie z klamrami. Ścisnę, obetnę nogi. Znów ścisnę, obetnę ręce. Jak się zjawi karetka, to powinieneś żyć w najlepsze. Na pewno cię odratują.<br>- On jest... to świr - wykrztusił Olo.<br>- Będziesz miał głowę, kadłub i małego. Nie jestem taki, małego ci zostawię. Może jakaś litościwa pielęgniarka czasem zrobi ci trochę przyjemności, kto wie?<br>Gdzieś z oddali przyniosło wycie syren. Dorota pomyślała, że może nie doceniła klientów restauracji albo tych z autobusu. Ale przede wszystkim nie doceniła tego niepozornego faceta, który stał parę kroków przed
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego