Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
spod innych gwiazd... Za to w łacinie Kopernika z radością usłyszałaby akcent tutejszy..."
Postawił mokasyny koło pieca. Wyciągnął się na łóżku. Zamknął oczy.
Znowu piec kaflowy, ale o wiele, wiele większy od tego w pokoju. Istna wieża Babel, bo gmach potężny, przysadzisty. Widoczne prowincjonalne niebo, już nie tak wysokie. Te kafle są koloru wiśni japońskiej z dekoracji znanej opery. Tłum skądś nagle. I wszyscy tulą swe ręce do pieca niebotycznego. I Hans z nimi. Teraz zaczną rękami wymachiwać. To i on macha.
A tu z głośnika w górze głos ochrypły, Hans mógłby przysiąc, że to głos czarnego saksofonisty:

Przestańta ręcami wymachiwać
spod innych gwiazd... Za to w łacinie Kopernika z radością usłyszałaby akcent tutejszy..." <br>Postawił mokasyny koło pieca. Wyciągnął się na łóżku. Zamknął oczy. <br>Znowu piec kaflowy, ale o wiele, wiele większy od tego w pokoju. Istna wieża Babel, bo gmach potężny, przysadzisty. Widoczne prowincjonalne niebo, już nie tak wysokie. Te kafle są koloru wiśni japońskiej z dekoracji znanej opery. Tłum skądś nagle. I wszyscy tulą swe ręce do pieca niebotycznego. I Hans z nimi. Teraz zaczną rękami wymachiwać. To i on macha. <br>A tu z głośnika w górze głos ochrypły, Hans mógłby przysiąc, że to głos czarnego saksofonisty: <br><br>&lt;dialect&gt;Przestańta ręcami wymachiwać
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego