gdzie był kocioł i tam wpadł.<br>Parę dni ten kocioł trwał.<br>Ja o tym wiedziałem, bo mi nawet Aleksander Bocheński, który był posłem, powiedział.<br>Więc mówię: "To idź tam, jak tam jest kocioł".<br>On mówi: "No, raczej nie".<br>Po tej fotografii poznali, że to jest zastępca Łupaszki.<br>Wzięli go w kajdany, zawieźli do Warszawy.<br>Po paru miesiącach został zwolniony - są różne wersje.<br>Nie będą mówił, bo to bardzo długo.<br>Ja o tym napisałem w "Zeszytach Historycznych".<br>Po prostu, jak się zorientowali, kto to jest, że to znany literat katolicki z Krakowa, dziennikarz i tak dalej, postanowili go wypuścić, umorzyć całą sprawę