Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
ma ryzyka - wyjaśnił - albo zbyt otwarcie zapadliśmy się pod ziemię, Niżycki coś podejrzewa i nadal tam siedzi. Jeśli tak, to bezpieczniej będzie wyjść teraz, dopóki nie ściągnął posiłków.
- Mądrze mówisz - ziewnęła jeszcze raz Iza. - Bierzesz karabin czy tokariewa?
- Zacznijmy od tego, że nie biorę ciebie.
Sięgnął po spodnie. Przeschły, przez kalesony nawet nie poczuje chłodu. Gorzej z butami, ale i tu zachomikowane przez Drzymalskiego skarpety mogły pomóc. Zaczął się ubierać.
- Z nimi tak zawsze - powiedziała odrobinę wyzywającym tonem Iza, zwracając się do Baśki. - Facet powie ci milion miłych słów na temat twoich kompetencji, a prześpij się raz w jego towarzystwie i
ma ryzyka - wyjaśnił - albo zbyt otwarcie zapadliśmy się pod ziemię, Niżycki coś podejrzewa i nadal tam siedzi. Jeśli tak, to bezpieczniej będzie wyjść teraz, dopóki nie ściągnął posiłków.<br>- Mądrze mówisz - ziewnęła jeszcze raz Iza. - Bierzesz karabin czy tokariewa?<br>- Zacznijmy od tego, że nie biorę ciebie.<br>Sięgnął po spodnie. Przeschły, przez kalesony nawet nie poczuje chłodu. Gorzej z butami, ale i tu zachomikowane przez Drzymalskiego skarpety mogły pomóc. Zaczął się ubierać.<br>- Z nimi tak zawsze - powiedziała odrobinę wyzywającym tonem Iza, zwracając się do Baśki. - Facet powie ci milion miłych słów na temat twoich kompetencji, a prześpij się raz w jego towarzystwie i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego