Typ tekstu: Książka
Autor: Żukrowski Wojciech
Tytuł: Kamienne tablice
Rok wydania: 1994
Rok powstania: 1966
drwiąco:
- Kombinator, chciał mnie naciągnąć na bilet do Paryża. Mówił tak przekonująco, że i mnie obdzieli swoją sławą, aż zażądałem, by mi pokazał, jak maluje... Przecież to nieporadne, po prostu - nic.
- Nie kłamał, wart jest poparcia. To nie kopista, ani fotograf, chce być sobą. Jeżeli wytrwa, będzie sławny.
- Po-cze-kam - cedził radża łaskawie. - Ile on chce za te malowidła?
- Dwieście rupii.
- A ile mu naprawdę dają?
- Sto, sto dwadzieścia...
- I sprzedaje dwa na rok, jeden do jakiejś ambasady albo amerykańskiemu turyście, drugi mu zakupują z litości na dorocznej wystawie. Sama cena wskazuje, że te obrazy nic nie są warte. Mam
drwiąco:<br>- Kombinator, chciał mnie naciągnąć na bilet do Paryża. Mówił tak przekonująco, że i mnie obdzieli swoją sławą, aż zażądałem, by mi pokazał, jak maluje... Przecież to nieporadne, po prostu - nic.<br>- Nie kłamał, wart jest poparcia. To nie kopista, ani fotograf, chce być sobą. Jeżeli wytrwa, będzie sławny.<br>- Po-cze-kam - cedził radża łaskawie. - Ile on chce za te malowidła?<br>- Dwieście rupii.<br>- A ile mu naprawdę dają?<br>- Sto, sto dwadzieścia...<br>- I sprzedaje dwa na rok, jeden do jakiejś ambasady albo amerykańskiemu turyście, drugi mu zakupują z litości na dorocznej wystawie. Sama cena wskazuje, że te obrazy nic nie są warte. Mam
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego