szczególnie tego rodzaju, z Jowitą robić nie zamierzał. Jowita zatelefonowała dwa dni później i poprosiła o jeszcze jedno spotkanie. Powiedziała, że to już ostatnie, że przemyślała sprawę, wszystko odwołuje i pragnie tylko z Marcinem się pożegnać, bo właśnie wyjeżdża. To ona wyznaczyła miejsce - z dala od ludzi, w parku, nad kanałkiem. Marcin zgodził się, postanawiając sobie, że to naprawdę będzie ostatni raz.<br><br><tit>...jego przekleństwo</><br><br><q>- Od pierwszej chwili próbowała tych swoich sztuczek. Łasiła się, przymilała, próbowała pieścić. Naprawdę starałem się trzymać, wciąż pamiętając, że to jej zawód i że dziesiątkom, a może i setkom facetów robiła to samo. Ale rozum nie ma