o profesorce Jedwabińskiej.<br>- Jednego razu przyszła do portierni - wtrącił - a to już było późno, wszyscy dawno ze szkoły powychodzili. Popatrzała na mnie, taka zmęczona, i mówi: - Panie Jankowiak, może mnie pan poczęstuje herbatą? - bo ja sobie właśnie zrobiłem kolację. Weszła tu, usiadła, pije tę herbatę i pije, ja jej dałem kanapkę - a ona nagle jak nie zacznie płakać!<br>- Ona? Niemożliwe.<br>- A ja pani mówię, że płakała. Tu, o, tu - pokazał pan Jankowiak klapy swej marynarki. - Tu mi płakała, całkiem nie wiedziałem, co zrobić.<br><br><page nr=35> <br>- I co mówiła?<br>- A, czy ja to pamiętam. Coś o życiu. Że nic nie rozumie, czy coś takiego