Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
do roboty mam na rano. Na pewno?... No dobra, ale Zygi ma już chyba dosyć...
- Co dosyć, co dosyć? - Zygmunt zaprotestował z głębi pokoju.
- Ale na pewno?... W porządku, już schodzimy - odłożył słuchawkę. - Soso jest na dole. Chce pojeździć. Idziemy?
- Pewnie! - wykrzyknął Zygmunt, oburzony wahaniem Bociana.
* * *
Zapakowali się na tył kangura. Trochę to trwało, ponieważ Zygmunt się uparł, że musi obejrzeć wszystkim pępki.
- Trzeba sprawdzić! Pępek to jak pas bezpieczeństwa. Kto nie ma - wysiada. Komu się rozwiązał, też nie pojedzie - tłumaczył rzeczowo.
Jednak Bocian nie miał zamiaru ani pokazywać, ani dyskutować - wrzucił Zygiego na tylne siedzenie, wsiadł za nim i mogli
do roboty mam na rano. Na pewno?... No dobra, ale Zygi ma już chyba dosyć...<br>- Co dosyć, co dosyć? - Zygmunt zaprotestował z głębi pokoju.<br>- Ale na pewno?... W porządku, już schodzimy - odłożył słuchawkę. - Soso jest na dole. Chce pojeździć. Idziemy?<br>- Pewnie! - wykrzyknął Zygmunt, oburzony wahaniem Bociana.<br>* * *<br>Zapakowali się na tył kangura. Trochę to trwało, ponieważ Zygmunt się uparł, że musi obejrzeć wszystkim pępki.<br>- Trzeba sprawdzić! Pępek to jak pas bezpieczeństwa. Kto nie ma - wysiada. Komu się rozwiązał, też nie pojedzie - tłumaczył rzeczowo.<br>Jednak Bocian nie miał zamiaru ani pokazywać, ani dyskutować - wrzucił Zygiego na tylne siedzenie, wsiadł za nim i mogli
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego