świętej pamięci nieboszczyku, przychodź, zawsze kupię. Szykuję sobie bazę do odwrotu. Mam tego dosyć.<br>- Ty masz dosyć?!<br>Władzio nalał znowu i zaraz wypił, po czym wyciągnął z kieszeni kilkanaście pięćsetek, żeby mi zapłacić.<br>- Zgaga moralna, Jasiu. Dzieci odchowałem, coś niecoś odłożyłem i teraz mogę zaczynać uczciwe życie bez tych wszystkich kantów. A tobie radzę jak przyjaciel: nie pchaj się tam, gdzie nie potrzeba. Zajmij się jakąś robotą cichą, niepozorną, gdzie nie trzeba kombinować, ale można zarobić na boku, bo ty się nie nadajesz, Jasiu, do żadnych machlojek. Kobietę weź sobie do tego spokojną i nie najmłodszą, żeby ci w razie nie