Przyjmą - uspokoił go ksiądz. - Niech przyjdą do mnie jutro z samego rana, ja się nimi zajmę.<br>Wzruszony wybuchem ogólnej podzięki, czerwienił się i szkła w, złotej oprawie zaszły mu parą. Widział dobre twarze ludzi złego losu, widział smagłą, wysoką dziewczynę i w jej <page nr=128> oczach rozszerzonych, pełnych uwielbienia czytał sens świeżego kapłaństwa swego - iść między lud z pomocą, z jasnym słowem bożym. W ogóle czuł się na tym Kozłowie jak święty Wojciech wśród pogan.<br>Odchodząc powiedział niegłośno, nie patrząc na nich, niby do siebie:<br>- Błogosławieni cisi i pokornego serca, albowiem ich jest królestwo niebieskie...<br>Korbal po jego odjeździe zawołał:<br>- Chodźcie no, cisi