na koncertach "Warszawskiej Jesieni"... <br>Był nie tylko kompozytorem, koncertował jako pianista wykonujący własne utwory. W jego kompozycjach i jego grze nie było nic błyskotliwego. Akordy nieczęste, nieliczne, nie nazbyt nawet wymyślne, rzucane w bezkres ciszy, swobodnie w niej wybrzmiewające, nieskrępowanie narastające, powoli, nieśpiesznie rozwijane, snujące się krok za krokiem, jak karawana w bezmiarze pustyni. Igranie z czasem, igranie z dźwiękiem, zafascynowanie dźwiękiem, bawienie się nim kosztem czasu, cierpliwe przysłuchiwanie się dźwiękowi, wysłuchiwanie go, zasłuchiwanie się w nim, jakby czas nie był ważny (mamy czas, gdy jesteśmy, a gdy nas już nie ma, jest po czasie). <br>Fascynacja dźwiękiem, fascynacja brzmieniem widoczna jest