płasko i jeszcze mocniej przywarła do końskiej szyi, bo chlaszczące w pędzie gałęzie groziły zwaleniem z siodła. Zobaczyła, jak bełt z kuszy odłupał szczapę z pnia mijanej olchy. Popędziła wrzaskiem konia, w każdej chwili oczekując uderzenia grotu w plecy. Jadący tuż przed nią Hotsporn stęknął nagle dziwnie. <br> Przesadzili głęboki wykrot, karkołomnie zjechali urwiskiem, w ciernistą gęstwinę. I wtedy nagle Hotsporn zsunął się z siodła i runął w żurawiny. Kara klacz zarżała, wierzgnęła, miotnęła ogonem i popędziła dalej. Ciri nie zastanawiała się. Zeskoczyła, trzepnęła swego konia po zadzie. Gdy pobiegł za karą klaczą, pomogła Hotspornowi wstać, obydwoje nurknęli w krzaki, w olszynę