więc zajmie się zwierzętami. - Kocham to co zdegradowane, poniżone, odepchnięte - mówiła i zbierała napotkane po drodze kulawe koty, ślepe psy, wszystko co bezdomne.<br><br><tit>Królowa Lewina</><br><br>Chyba nie zauważyła, kiedy to wymknęło się spod kontroli. Jest taki moment, gdy ilość zwierząt zmienia się w jakość: gromadka psów w sforę, w tony karmy, góry odchodów, hektolitry zużywanej wody. Jeszcze opowiadała dziennikarzom, że nigdy się nie zestarzeje, bo kąpie się w kozim mleku, a koty dają jej pozytywną energię, kiedy sąsiedzi skarżyli się już na roje much, smród, hałas i szczury. Pod presją opuszczała Magdalenkę, by powrócić do rodzinnego Lewina. Ela, która mieszkała z