Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Płomyk
Nr: 11
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1953
jeżeli? - w głosie Małgosi zadrgała nadzieja.
- Jeżeli nie zrobić tego tanim zupełnie kosztem.
Nadzieja Małgosi opadła.
- Co tu można tanim kosztem wymyślić? Nawet kanapki kosztują. - Nie kanapki - Zosia bawiła się niepokojem Małgosi.
- No to co? Kartoflanki im przecież nie podam. Upiec ciastka? Masło, cukier, dodatki... to też wyjdzie drogo... .
- Nie kartoflanka! - Zosia już wyraźnie triumfowała.
- No to co? Kaczka? Gęś? Prosię? Eee, ty się ze mnie nabijasz!
- Wcale nie - Zosia usiadła obok Małgosi, tak jak to zawsze robiła, kiedy chciała przemówić jej do rozsądku. - Więc ci powiem, tylko się nie rzuć. Jak się nie ma pieniędzy, trzeba się wykręcić jakimś kuchennym
jeżeli? - w głosie Małgosi zadrgała nadzieja. <br>- Jeżeli nie zrobić tego tanim zupełnie kosztem. <br>Nadzieja Małgosi opadła. <br>- Co tu można tanim kosztem wymyślić? Nawet kanapki kosztują. - Nie kanapki - Zosia bawiła się niepokojem Małgosi. <br>- No to co? Kartoflanki im przecież nie podam. Upiec ciastka? Masło, cukier, dodatki... to też wyjdzie drogo... . <br>- Nie kartoflanka! - Zosia już wyraźnie triumfowała. <br>- No to co? Kaczka? Gęś? Prosię? Eee, ty się ze mnie nabijasz! <br>- Wcale nie - Zosia usiadła obok Małgosi, tak jak to zawsze robiła, kiedy chciała przemówić jej do rozsądku. - Więc ci powiem, tylko się nie rzuć. Jak się nie ma pieniędzy, trzeba się wykręcić jakimś kuchennym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego