Typ tekstu: Książka
Autor: Strączek Adam
Tytuł: Wyznanie lekarza-łapownika
Rok: 1995
jak bardzo bym chciał chociaż rok przepracować bez tych upokarzających kompromisów. - Ciężką dłoń wsparł na ramieniu Adama. - Tak, chociaż, rok... uczciwie - wyszeptał cicho.
Do gabinetu weszła rejestratorka.
- Kawę czy herbatę, panie doktorze?
Adam wrócił do rzeczywistości.
- Kawę, jak zwykle - zadecydował szybko. - I dziękuję pani, Beatko.


Wraz z Beatką zjawiły się kartoteki. Ułożyła je w stosiki po pięć - tak jak lubił. Cztery pełne i trzy koperty luzem. To na początek.
- Zacznijmy więc od recept - zwrócił się do pacjentów. - Słucham, panie Jankowski.
Stary wrzodowiec Jankowski wiedział, czego chce.
- Panie doktorze, czuję się dobrze, nic nie boli, apetyt jest, nie mam zgagi. Ale w
jak bardzo bym chciał chociaż rok przepracować bez tych upokarzających kompromisów. - Ciężką dłoń wsparł na ramieniu Adama. - Tak, chociaż, rok... uczciwie - wyszeptał cicho.<br>Do gabinetu weszła rejestratorka. <br>- Kawę czy herbatę, panie doktorze? <br>Adam wrócił do rzeczywistości.<br>- Kawę, jak zwykle - zadecydował szybko. - I dziękuję pani, Beatko.<br><br><br>Wraz z Beatką zjawiły się kartoteki. Ułożyła je w stosiki po pięć - tak jak lubił. Cztery pełne i trzy koperty luzem. To na początek.<br>- Zacznijmy więc od recept - zwrócił się do pacjentów. - Słucham, panie Jankowski. <br>Stary wrzodowiec Jankowski wiedział, czego chce. <br>- Panie doktorze, czuję się dobrze, nic nie boli, apetyt jest, nie mam zgagi. Ale w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego