jasnoniebieski więzienny drelich, stoi obok drzewa. Dziecięce policzki, szopa czarnych włosów. O czym myśli? Jej spojrzenie nie wyraża emocji. Patrzy przed siebie spokojnie, jak dziecko, którym wtedy jeszcze była. <br>Pierwszy raz trafiła do więzienia, mając 11 lat, ale świat usłyszał o niej w połowie lat 90., kiedy z chińskiego miejsca kaźni w Drapchi dotarły do opinii publicznej nagrania z pieśniami śpiewanymi przez uwięzione mniszki. O cierpieniu, biciu i torturach, o tym, jak ważne jest, żeby się nie poddawać. Zaczęły śpiewać w 1992 roku. Potajemnie, w nocy, nagrywały pieśni na magnetofon przemycony przez jednego z więźniów. - Chciałyśmy dać znać bliskim, że żyjemy