Jeśli zachodziły obawy, czy odniesie taki właśnie skutek, a zwłaszcza czy czasem nie wzbudzi sympatii dla skazańca, co mogłoby doprowadzić do rozruchów - delikwenta tracono ukradkiem lub dawano liczną obstawę wojska, by wykluczyć podobną możliwość.<br>Na śmierć przygotowywał traconego kapelan Captivorum, który słuchał jego spowiedzi, udzielał komunii i towarzyszył na miejsce kaźni, udzielając duchowej pociechy. Celę skazanego przez kilka dni nawiedzała publiczność. Jak odnotował Gloger, <q>"obowiązkiem sądu było starać się o najliczniejsze odwiedziny, aby uwidocznić ogółowi przykład kary za zbrodnię"</>. Jan Duklan Ochocki, człowiek kompetentny i dobrze zorientowany, pisze w swych pamiętnikach, że przez trzy dni ksiądz nie odstępował skazańca, a kat