ledwo wyczuwalna satysfakcja, że<br>oto z okna widać krajobraz.<br> Czymś innym niż skupiona kontemplacja piękna natury jest nieuważne<br>wodzenie wzrokiem po rozległym krajobrazie. Czy w ogóle można poddać<br>się urokowi przyrody, patrząc na nią ogólnikowo, jako na przypadkowy<br>widok zawierający skomplikowaną gmatwaninę różnorodnych elementów, nie<br>powiązanych ze sobą fragmentów? Lecz kiedy indziej patrzymy na ten sam<br>krajobraz już z wyboru, już pytając go, co on nam ofiarowuje. Jest tym<br>razem wczesny ranek. Wzrok biegnie wolno od pobliskiego sadu po<br>horyzont. Blisko, tuż za doliną, niższe, łagodne pagórki, a dalej coraz<br>wyższe, aż do horyzontu, gdzie widać ledwie majaczący zarys Tatr.<br> Ktoś lubiący