Przez dwa tygodnie usiłowała okręcić sobie koło palca - przepadała za tym określeniem - miłego, starszego już dyrektora i właściciela nowo powstałego kabaretu. Ileż zabiegów... Prokowujące makijaże, trzepotanie rzęsami, wymyślne pozy, niby przypadkowe spotkania. I nic, nic, nic. Starszy pan zachowywał się jak posąg. Zorientował się oczywiście w zamiarach młodej tancerki i kiedy sytuacja przestała go bawić, wyjaśnił wszystko w kilku słowach.<br> - Słuchaj - powiedział niemal ojcowskim tonem, biorąc ją za rękę - muszę ci coś powiedzieć. Powinienem zrobić to już dawno, ale twoje starania nieco mnie bawiły.<br> Nareszcie - pomyślała Iw - stary się złamał. Przez chwilę wyobrażała sobie swój triumf.<br> - Moje dziecko, wiem, że koniecznie