Gombrowicza też nie pasują, bo przecież tymi świętościami jest opętane. Bohater też powtarza na wszystkie sposoby i jakby bez szczególnego zdenerwowania, że tamtych spraw nie ma co tak znowu roztrząsać, skoro nic - co, kto, kiedy i dlaczego nie ma już znaczenia. <br>Toteż nie będzie ścigał po wojnie adwokata, który tam, kiedyś zapisawszy się do policji próbował go aresztować. Bo po co, przecież cala sprawa dawno nieaktualna, Tak uważa, wcale nie przez wyrozumiałość, no, ewentualnie dla przekonania, że gniew trzeba w sobie pielęgnować dla prawdziwych zbrodniarzy. Zeznając w sprawie takiego właśnie, w procesie Stroopa też szczególnej emocji nie zaznaje. Wie i rozumie