Typ tekstu: Książka
Autor: Dygat Stanisław
Tytuł: Jezioro Bodeńskie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1946
że popatrzyłem na Roullota takim wzrokiem, że się zakrztusił kawą. Jest mi go żal. Tkliwość dla samego siebie jest tak potężna, że rozsadza ramy osobiste i rozlewa się na innych. Patrzę spod oka na moich towarzyszy, którzy milcząco zjadają śniadanie. Wildermayer bezwzględnie schudł i zmizerniał. Biedny. Jakżesz świetnie musiał wyglądać kiedyś na Podolu. Nosił pewnie długie buty i chodził w pole. Jakoś się zasmęcił, zapatrzył w kubek księdza Clnonta i wygląda jak mały chłopiec, którego wróżka nagłym dotknięciem laski czarodziejskiej zmieniła w staruszka za to, że był niegrzeczny dla swojego dziadka. Vilbert siedzi prosto, z łokciami przy sobie, ma wyraz twarzy
że popatrzyłem na Roullota takim wzrokiem, że się zakrztusił kawą. Jest mi go żal. Tkliwość dla samego siebie jest tak <page nr=212> potężna, że rozsadza ramy osobiste i rozlewa się na innych. Patrzę spod oka na moich towarzyszy, którzy milcząco zjadają śniadanie. Wildermayer bezwzględnie schudł i zmizerniał. Biedny. Jakżesz świetnie musiał wyglądać kiedyś na Podolu. Nosił pewnie długie buty i chodził w pole. Jakoś się zasmęcił, zapatrzył w kubek księdza Clnonta i wygląda jak mały chłopiec, którego wróżka nagłym dotknięciem laski czarodziejskiej zmieniła w staruszka za to, że był niegrzeczny dla swojego dziadka. Vilbert siedzi prosto, z łokciami przy sobie, ma wyraz twarzy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego