Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Wielka, większa i największa
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1960
dzień. Dlaczego się pojawił?

Nie pytali jednak o nic. Wiedzieli, że prędzej czy później dojdzie
do wyjaśnień, a przy takiej szybkości Kapitan nie zechce wypowiedzieć
jednego nawet słowa.

Kapitan wyminął jakiś autobus i dwie osobówki z dziecinną wprost
łatwością. Kierowca drugiej omalże nie wpadł przy tym na drzewo, ujrzawszy
za kierownicą rozpędzonego wozu tylko dwoje dzieci, z których żadne
nie trzymało rąk na kierownicy.

W pewnym momencie Kapitan przyhamował ostro i wjechał wprost w wyboistą,
boczną drogę polną. Nie wyglądała ona na to, by kiedykolwiek tknęły
ją opony samochodu. Mimo to niewiele zwolnił.

I oto zaczęła się jazda tak piekielna, że
dzień. Dlaczego się pojawił?<br><br>Nie pytali jednak o nic. Wiedzieli, że prędzej czy później dojdzie <br>do wyjaśnień, a przy takiej szybkości Kapitan nie zechce wypowiedzieć <br>jednego nawet słowa.<br><br>Kapitan wyminął jakiś autobus i dwie osobówki z dziecinną wprost <br>łatwością. Kierowca drugiej omalże nie wpadł przy tym na drzewo, ujrzawszy <br>za kierownicą rozpędzonego wozu tylko dwoje dzieci, z których żadne <br>nie trzymało rąk na kierownicy.<br><br>W pewnym momencie Kapitan przyhamował ostro i wjechał wprost w wyboistą, <br>boczną drogę polną. Nie wyglądała ona na to, by kiedykolwiek tknęły <br>ją opony samochodu. Mimo to niewiele zwolnił.<br><br>I oto zaczęła się jazda tak piekielna, że
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego