znów wystawiając do słońca długą brodę z naiwnym dołkiem.<br>- Wiesz, jeśli przejdzie ten numer, to odwiedzę ją jako biskup. Ona jest w Coke - marząco przeciągnął nazwę letniskowo-rozrywkowej miejscowości pod Brukselą. - A może teraz ty ją chcesz? - zatroszczył się uprzejmie. Kolumb wzruszył ramionami.<br>- Ile jeszcze mamy kawy? - Będzie ze sto kilo.<br>- Trzy ople, hanomag, ford, po dziesięć, to pięćdziesiąt, Fritsche upiera się, że te dwa mercedesy muszą kosztować trzydzieści... to razem osiemdziesiąt... Tak, bracie, trzeba jechać, bo inaczej przyjdzie zamknąć sklepik.<br>Proceder handlowy opierał się na bardzo prostej kalkulacji. Za samochód brało się w Brukseli od sześćdziesięciu do osiemdziesięciu tysięcy franków