Typ tekstu: Książka
Autor: Mularczyk Andrzej
Tytuł: Sami swoi
Rok: 1997
źrebak.
Choć powtarzał to sobie często, to jednak w głębi duszy nie był
przekonany, czy istotnie może się uważać za wygranego. Zwykle zapach
wiosny rozkoszniej łaskotał jego nozdrza niż najlepsza swojucha. Czuł
przypływ sił, coś ciągnęło go w pole jak psa, co zerwał się z łańcucha.
A oto wiosna aż kipi, a on drepcze osowiały po swoim podwórzu z kąta w
kąt. Co weźmie widły, żeby gnój przerzucić - to je odłoży. Co się
weźmie do przesiewania siewnego ziarna - to sito na gwoździu zawiesi...
Po drugiej stronie płotu Kargul krążył jak dziki niedźwiedź w klatce.
Usłyszał dźwięk patefonu z chałupy i wrzasnął
źrebak.<br> Choć powtarzał to sobie często, to jednak w głębi duszy nie był<br>przekonany, czy istotnie może się uważać za wygranego. Zwykle zapach<br>wiosny rozkoszniej łaskotał jego nozdrza niż najlepsza swojucha. Czuł<br>przypływ sił, coś ciągnęło go w pole jak psa, co zerwał się z łańcucha.<br>A oto wiosna aż kipi, a on drepcze osowiały po swoim podwórzu z kąta w<br>kąt. Co weźmie widły, żeby gnój przerzucić - to je odłoży. Co się<br>weźmie do przesiewania siewnego ziarna - to sito na gwoździu zawiesi...<br> Po drugiej stronie płotu Kargul krążył jak dziki niedźwiedź w klatce.<br>Usłyszał dźwięk patefonu z chałupy i wrzasnął
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego