z pokładu "Nord III", gdy dopływałem do Japonii. Wszędzie zaś tłumy skośnookich ludzi i od kilku godzin żadnego Europejczyka. Zanurzaliśmy się w Japonii na całego.<br> Wszystko, co nastąpiło za chwilę, stało się za sprawą pewnego krewkiego pana, niech mu będzie Ja-kiś-tam, nazwiska już nie pamiętam. Otóż pan Ja-kiś-tam zdobył powszechną, choć nieco ryzykowną sławę, gdy cała Japonia, a ściśle jej mury i płoty zostały pokryte listami gończymi informującymi, iż Jakiś-tam dokonał zuchwałego rabunku największego z banków, wysadził coś w powietrze, używając nawet jak na taką sytuację zbyt ogromnych ilości dynamitu, ubił ścigających go strażników tzw. nieporządku