za 4,5, rosół 4 zł, i zupa domowa 4 zł. Ostatnio nie układa mi się z moją ślubną i jestem spragniony utraconego klimatu rodzinnego domu, zamówiłem więc tę ostatnią. Okazała się niezłym, kilkudniowym kapuśniakiem. On to bowiem - ubogi krewny bigosu - ma tę zaletę, że czym starszy, tym lepszy. Rzeczywiście, kiszona kapustka ożeniona z niewielką ilością młodej, okraszona była skwarkami - niespodziankami wędzonej słoniny oraz niewielkimi drobinami <orig>wołowinki</>. Kawałki ziemniaków, miały ziemisto-szary kolor, podobnie jak twarz skacowanego jazzmana po całonocnej sesji nagraniowej w podłej firmie fonograficznej. Całość podprawiono bułgarskim przecierem pomidorowym, teraz strzelam - 20-procentowym. To nie było nawet złe.<br>Zjadłszy