Typ tekstu: Książka
Autor: Radosław Kobierski
Tytuł: Harar
Rok: 2005
wyglądały jak klamerki na sznurze do prania. W głębi lasu ktoś ostukiwał pień drzewa. Blachowski, syn najprawdziwszego esesmana, szedł na szpicę, sprawdzał numery wozu. Jeśli samochód był z naszego miasta, rozdzielaliśmy się i ostrożnie podchodziliśmy niedzielnych kochanków. W niektórych ludzie tylko odpoczywali; rozkładali koc, włączali radio tranzystorowe, odpakowywali kanapki, jajka, kiszone ogórki i popijali letnią już herbatą z termosu.
Marek układał obok siebie cienkie, kwadratowe blaszki i laski prochu z tym charakterystycznym żłobieniem w środku; wyglądały niczym martwe patyczaki, spłonki z przeżartą łuską, pociski, ślepaki, zapalniki. Naboje nieskorodowane rozbrajał milicjant, wuj Marka; przywoził specjalne urządzenie do wyjmowania pocisku i odstrzelania spłonki
wyglądały jak klamerki na sznurze do prania. W głębi lasu ktoś ostukiwał pień drzewa. Blachowski, syn najprawdziwszego esesmana, szedł na szpicę, sprawdzał numery wozu. Jeśli samochód był z naszego miasta, rozdzielaliśmy się i ostrożnie podchodziliśmy niedzielnych kochanków. W niektórych ludzie tylko odpoczywali; rozkładali koc, włączali radio tranzystorowe, odpakowywali kanapki, jajka, kiszone ogórki i popijali letnią już herbatą z termosu. <br>Marek układał obok siebie cienkie, kwadratowe blaszki i laski prochu z tym charakterystycznym żłobieniem w środku; wyglądały niczym martwe patyczaki, spłonki z przeżartą łuską, pociski, ślepaki, zapalniki. Naboje nieskorodowane rozbrajał milicjant, wuj Marka; przywoził specjalne urządzenie do wyjmowania pocisku i odstrzelania spłonki
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego