na kredyt fajki, a czasem nawet wino. Taki niby-kredyt, bo żadne z nas nigdy go nie oddawało, nie mieliśmy ani grosza, a gdy któryś dzieciak zaczynał mieć, to już wszyscy wiedzieli, że kradnie, więc po jakimś czasie częściej bywał naprzeciwko, na komisariacie.<br>Na rogu placu miała stragan barszczarka, sprzedawała kiszony barszcz, żur i włoszczyznę na zupę. Mało kto wiedział, jak się nazywa, bo wszyscy mówili o niej "boszczorka". To była najbardziej <page nr=197> pyskata baba na świecie, głos miała donośny, taki piskliwy. Głośniejsza od niej była tylko Aniela. Jak maż barszczarki odbierał wypłatę i przychodził do Anieli po flaszkę, to ona wyprowadzała