Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
minął ich Pozm. Popędzili wzdłuż ulicy, jeden po drugim niknąc w bocznych dojściach, bramach domów, między warsztatami.
Żółty ognik powoli pełzł ku górze, poruszany wiatrem, targany wahnięciami rozhuśtanej liny. W końcu dotarł prawie do samej belki i tam, natknąwszy się na odcinek sznura nasycony wodą, zgasł. Ponad ulicą Dabory wisiała kita z trzech wiewiórczych ogonów. Dwa pomalowane na czarno, jeden na żółto. Znak wyzwania. Znak nienawiści.
*
Doron zatrzymał się na chwilę, by popatrzeć na niewolników pracujących przy naprawie wodociągów, potem skręcił ku straganom. Stanął przed kramem joparza. Sprzedawca, trzynastoletni może chłopak, pokłonił się nisko.
- Witaj, Mistrzu.
- Witaj, Ate Szucs.
Doron sięgnął
minął ich Pozm. Popędzili wzdłuż ulicy, jeden po drugim niknąc w bocznych dojściach, bramach domów, między warsztatami.<br>Żółty ognik powoli pełzł ku górze, poruszany wiatrem, targany wahnięciami rozhuśtanej liny. W końcu dotarł prawie do samej belki i tam, natknąwszy się na odcinek sznura nasycony wodą, zgasł. Ponad ulicą Dabory wisiała kita z trzech wiewiórczych ogonów. Dwa pomalowane na czarno, jeden na żółto. Znak wyzwania. Znak nienawiści.<br>*<br>Doron zatrzymał się na chwilę, by popatrzeć na niewolników pracujących przy naprawie wodociągów, potem skręcił ku straganom. Stanął przed kramem &lt;orig&gt;joparza&lt;/&gt;. Sprzedawca, trzynastoletni może chłopak, pokłonił się nisko.<br>- Witaj, Mistrzu.<br>- Witaj, Ate Szucs.<br>Doron sięgnął
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego