Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
sucho Zygmunt.
- Dobra. Ale mam! Jest! Jak malowanie! - przekornie wykrzykiwała Trawka. - Chciała Malczewskiego - jest Malczewski! Lepszego nikt w Olsztynie nie zdzieła. Co tam, sam Malczewski lepiej by siebie nie podrobił. Tak jest! Ale ramy kobieta sama sobie musi kupić. Taka była umowa. Ja obraz, ona ramy. Mówię ci, nawet nie kładłam się spać, tylko wróciłyśmy o piątej, Małgorzałka poszła się przespać dwie godzinki, a ja od razu do malowania. Do południa skończyłam. A, i przerwa tylko na kawkę, musiałam obudzić Małgorzałkę do pracy.
- Co, ona dalej u tej notariusz?
- Dalej, dalej. Aż smutno patrzeć. Ale wstała, wstała i poszła. Święta robotnica!
- No
sucho Zygmunt.<br>- Dobra. Ale mam! Jest! Jak malowanie! - przekornie wykrzykiwała Trawka. - Chciała Malczewskiego - jest Malczewski! Lepszego nikt w Olsztynie nie zdzieła. Co tam, sam Malczewski lepiej by siebie nie podrobił. Tak jest! Ale ramy kobieta sama sobie musi kupić. Taka była umowa. Ja obraz, ona ramy. Mówię ci, nawet nie kładłam się spać, tylko wróciłyśmy o piątej, Małgorzałka poszła się przespać dwie godzinki, a ja od razu do malowania. Do południa skończyłam. A, i przerwa tylko na kawkę, musiałam obudzić Małgorzałkę do pracy.<br>- Co, ona dalej u tej notariusz?<br>- Dalej, dalej. Aż smutno patrzeć. Ale wstała, wstała i poszła. Święta robotnica!<br>- No
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego