i tak w kółko, aż w końcu pyta mnie: - Dziś jest dwudziesty ósmy, prawda? - A ja na to: - Nie, Ekscelencjo, dziś jest dwudziesty siódmy. - Głupcze - on do mnie - myślisz, że wiesz lepiej ode mnie? Dwudziesty ósmy, moje urodziny. - Przepraszam - mówię - ale dziś jest dwudziesty siódmy. - A on: - Daj mi kalendarz, kłamco; ja mu przynoszę, a on patrzy i woła: - Masz rację, oszuście, dziś jest dwudziesty siódmy, a ja się upiłem na próżno!".</><br> Stadelmann jednak nie poprzestał na tym i sam stanął w szranki z nieprawdopodobieństwem, jakie tylko wino potrafi wywołać jako prawdę; rzecz dzieje się podczas przyjęcia we frankfurckim ratuszu, poświęconego