Polak, młody i piękny, wdzięcznym i łagodnym ruchem zaczął<br>rozluźniać szeroki pas podtrzymujący spodnie... Zaskoczyło to Schweinkopfa...<br>stawiającego właśnie na mahoniowym kantorku marmurową białą wagę, pełną<br>złotych szal. Ale to, co<br>ujrzał, przeszło jego najśmielsze marzenia... bo oto<br>kapitan Hans wyjął nóż i jednym nieomylnym ruchem ciach! odciął czarną, grubą<br>klamre od pasa<br>i rzucił ją (gest) na szale! (śmieje się) Cha-cha-cha...<br>gibnęła sie szala, o kantorek rąbnęła i wróciła!<br>I kołysanie, kołyska, że lulajże-Jezuniu... tam i z powrotem! Bo sześćset<br>gramów! Kupiec zdjął kapelusz... i podał ręke panu kapitanowi, następnie jego<br>młodemu zastępcy. Zaczął się jąkać, przepraszać