bawoli nad obozowiskiem <br>powstańców.<br>Palący bose nogi na pochyłych miedzach,<br>1085<br>Kiedy idą ziemniaczane i armatnie dymy.<br>O październiku.<br><br>O październiku.<br>Jesteś porą poezji to jest zupełnego odważenia się<br>Na zaczynanie życia w każdej sekundzie na nowo.<br>1090<br>Dajesz mi czarodziejski pierścień, który, odwrócony,<br>Świeci w dół niewidzialnym dla nikogo klejnotem <br>wolności.<br>O październiku.<br><br>Wiele nam będzie, wiele wypomniane.<br>Żeśmy, tak mogąc, spokój odrzucili<br>1095<br>Milczenia, marzeń o strukturze świata<br>Godnych szacunku. I że temat wieczny<br>Nas nie przyciągał jak trzeba, ni czystość.<br>Że, wręcz przeciwnie, pył zdarzeń i nazwisk<br>Chcieliśmy co dzień poruszać słowami,<br>1100<br>Za mało dbając o to